Po raz kolejny dzięki uprzejmości portalu Familie.pl miałam okazję przetestować produkty marki Weleda.
Tym razem do przetestowania otrzymałam dwa produkty dla mamy i dwa dla dziecka:
- Organiczną herbatkę dla mam karmiących piersią
- Dezodorant cytrusowy roll on 24h
- Krem dla niemowląt i dzieci przeciw odparzeniom
- Krem do twarzy dla dzieci i niemowląt z nagietkiem lekarskim
Pierwszym produktem po jaki sięgnęłam z ciekawością była herbatka dla mam karmiących.
Jest to mieszanka organicznej herbaty ziołowej, zawarta w 20 saszetkach po 2g. Niestety tu od razu muszę przyznać minus, gdyż każda herbatka dodatkowo zapakowana jest osobno w saszetkę, co generuje zbędne śmieci, których produkcję jednak w dzisiejszych czasach powinniśmy mocno ograniczać.
W składzie znajdziemy: nasiona kozieradki, owoce anyżu, owoce kopru włoskiego (20%), owoce kminku oraz liście werbeny cytrynowej (15%). Warto dodać, iż wszystkie te składniki pochodzą z upraw ekologicznych.
Mimo długiego karmienia piersią pierwszego dziecka, nie korzystałam jeszcze z tego typu herbat i nie mam żadnego porównania. Przyznam szczerze, że zapach jaki poczułam po wyciągnięciu herbaty z saszetki wcale nie zachęcił mnie do jej wypróbowania. Spodziewałam się, że może tak być i z pewnością wyczuję zioła, ale i tak zostałam zaskoczona. Wyczułam typowy zapach kopru włoskiego zmieszany z czymś "rześkim", być może to właśnie werbena cytrynowa. Postanowiłam jednak dać szansę herbacie i jej skosztować.
Przygotowanie jest proste, zupełnie jak w przypadku większości herbat. Wystarczy tylko zalać saszetkę świeżo przegotowaną wodą (ok 200ml) i pozostawić do zaparzenia na 5 minut. Sama herbata pachnie już nieco lepiej niż wyciągnięta z saszetki, jednak smak mnie nie przekonał. Zalecana dawka to trzy filiżanki dziennie, przez cały okres karmienia, jednak ja niestety nie poradziłam sobie nawet z jedną. Z przykrością muszę stwierdzić, że się nie polubiłyśmy i nie będę mogła się wypowiedzieć odnośnie wpływu na laktację. Myślę, że podaruję ją koleżance w ciąży, być może jej zasmakuje.
Herbatę można znaleźć np. w sklepach internetowych, w cenach 17-20 zł za opakowanie.
Oprócz herbaty, w dziale "mama", znajdziemy także takie produkty jak: olejek do masażu krocza, olejek do masażu na rozstępy dla kobiet w ciąży oraz odżywczy i kojący olejek do biustu.
Kolejnym testowanym przeze mnie produktem był dezodorant w kulce.
To bezbarwny płyn zawarty w plastikowej butelce, o pojemności 50 ml. Dezodorant ma intensywny cytrusowy zapach, który jednak zanika po zastosowaniu na skórze i nie drażni nosa, nie przytłacza innych zapachów. Wśród składników znajdziemy także destylat z oczaru wirginijskiego, który ma działanie odświeżające, łagodnie
ściągające i ujędrniające. Jest on składnikiem
używanym w produktach myjących, aby sublimować skórę, zachować jej
charakterystyczne cechy i poziom nawilżenia.
Choć nie jestem fanką roll-on, zdecydowanie bardziej wolę spraye, to muszę przyznać, że jego stosowanie jest łatwe i przyjemne. Bezproblemowo się rozprowadza a efekt mokrej skóry zanika już po krótkiej chwili. Dezodorant nie powodował u mnie podrażnień, nawet po depilacji. Nie pozostawiał uczucia lepkości i dawał wrażenie delikatnego nawilżenia.
Warto wspomnieć, że ten produkt posiada certyfikat Natrue, który potwierdza 100% naturalność.
Cytrusowy roll-on znajdziemy np. w drogerii Hebe lub na stronach internetowych w cenach 27 - 37 zł.
Kolejne dwa produkty otrzymałam z asortymentu typowo dziecięcego, z serii Calendula.
Krem przeciw odparzeniom miałam okazję już testować, a jego recenzję znajdziecie tutaj.
Jak już wiecie jako
nieco przewrażliwiona mama, testowanie kosmetyków przeznaczonych
dla dzieci zaczynam od siebie ;) Choć zdaję sobie sprawę, że to
co mi pasuje, niekoniecznie musi pasować maluszkowi, i odwrotnie, to
jednak jeśli moja skóra po zastosowaniu jakiegoś kosmetyku jest
podrażniona, z ostrożnością podchodzę do stosowania go u
dziecka.
Tym
razem również test kremu dziecięcego rozpoczęłam na sobie, a
ponieważ nie wystąpiły żadne niepożądane efekty, szybko
wypróbował go również mój syn, mimo iż jest już nieco starszy (na niemowlaka czekamy jeszcze 2 miesiące :) ).
Krem do twarzy dla niemowląt z nagietkiem lekarskim znajduje się w metalowej tubie, o pojemności 50ml, co na pierwszy rzut oka przywiodło
mi na myśl apteczną maść. Natomiast jego konsystencja nie jest do
takiej maści zbliżona. To lekka, delikatna formuła, która przypomina odżywczy krem. Zapach produktu jest typowo rumiankowy ale
bardzo delikatny i nie drażni nosa, więc można go zaaplikować
maluszkowi bez protestów. Krem bardzo łatwo się rozprowadza,
pozostawiając na skórze tłustą warstwę, jednak bez uczucia klejenia
się skóry. Daje uczucie nawilżenia i delikatnego rozświetlenia.
Wśród głównych składników można znaleźć ekstrakt z kwiatów nagietka lekarskiego, który posiada właściwości wygładzające i wspomagające regenerację skóry, oraz olej z sezamu indyjskiego, mający działanie antyoksydacyjne i pielęgnacyjne.
Myślę, że sama będę go podbierać dzieciom, gdyż wciąż walczę z przesuszoną skórą twarzy.
Krem znajdziemy w drogeriach Hebe lub na stronach internetowych w cenach 22 - 32 zł.
Pełny
skład tych kremów, jak również wszystkich innych kosmetyków
marki Weleda (a oferta jest bogata), możemy znaleźć na stronie
www.weleda.pl,
która jest bardzo przejrzysta i intuicyjna w obsłudze. Co więcej –
składniki nie są tam tylko wymienione z nazwy – po kliknięciu na
odpowiedni składnik znajdziemy jego dokładny opis, za co również
należą się marce ogromne brawa.
Komentarze
Prześlij komentarz