Przejdź do głównej zawartości

Elektryczny podgrzewacz 3w1 z funkcją rozmrażania pokarmu Canpol babies

Niedawno w moje ręce wpadł kolejny sprzęt firmy Canpol babies, który ułatwia codzienność mamom dokarmiającym dziecko butelką, bądź mamom rozszerzającym dietę. Mowa o elektrycznym podgrzewaczu 3 w 1 z funkcją rozmrażania pokarmu.
Przedstawię Wam dziś krótko jego wygląd oraz działanie.
Podgrzewacz znajduje się w kartonowym opakowaniu.
Urządzenie składa się z korpusu, koszyka na butelkę/słoiczek i pierścienia dopasowującego. Do tego zestawu dołączono miarkę do wody oraz instrukcję obsługi. W instrukcji zawarto szczegółowe informacje o ilości wody potrzebnej w zależności od wybranego trybu pracy, ilości pokarmu oraz jego temperatury.
Podgrzewacz ma ciekawy kształt i profilowanie, dzięki któremu możliwe jest trzymanie go w jednej dłoni. Jest dzięki temu bardzo zgrabny i poręczny. Dostępny jest w jednej wersji kolorystycznej - biało-szary z czarnym ekranem. 
Panel sterowania jest dotykowy i działa bez zarzutów, nie wymaga ani mocnego naciskania ani nie przełącza się pod byle muśnięciem. Jest też bardzo czytelny i intuicyjny, choć bez przeczytania instrukcji można mieć wątpliwość, w którym miejscu należy przełączyć tryb pracy.
Na ekranie znajdziemy następujące ikony:
- butelka, hot, obiadek - odpowiadające trybom pracy
- trzy kropki - służące do zmiany trybu
- plus/minus - sterujące temperaturą
- włącz/wyłącz.
 
Po wybraniu odpowiedniego trybu przy jego ikonie zaświeci się czerwona dioda a powyżej na ekranie wyświetli się ustawiona temperatura.
 
Urządzenie działa w trzech trybach:
1. Butelka
Służy do utrzymywania temperatury pokarmów płynnych do 10h, bądź do powolnego rozmrażania.
Temperaturę można tutaj regulować w zakresie 35-50 st. C, a automatycznie ustawiona jest na 40 stopni. Po upływie 10h urządzenie samo się wyłączy.

2. Hot
Zapewnia szybkie podgrzewanie pokarmu. Czas trwania zależy tu od ilości wlanej wody (a także jak zawsze od wyjściowej temperatury pokarmu i otoczenia). Im więcej wody wlejemy, tym dłuższy czas pracy i tym samym bardziej gorący pokarm.
W tym trybie można także wyparzać butelki czy inne drobne akcesoria do karmienia butelką i piersią. Czas wyparzania to około 5-8 minut, w zależności od ilości wlanej wody (75-85 ml). Po wyparowaniu wody urządzenie wyłączy się automatycznie.
 
3. Obiadek
Utrzymuje temperaturę pokarmów stałych do 3h. Tutaj temperatura automatycznie została ustawiona na 70 st. C ale można ją regulować w zakresie 50-90 stopni. Podobnie jak w trybie butelka tak i tutaj urządzenie wyłączy się automatycznie po upływie 3h.
Podgrzewacz jest prosty zarówno w obsłudze jak i w utrzymaniu czystości.
Urządzenie należy przecierać wilgotną ściereczką i wycierać do sucha. Więcej uwagi wymaga płyta grzewcza, gdyż to na niej po pewnym czasie lubi odkładać się kamień. Producent podaje nam w instrukcji sposób na niego - należy zastosować roztwór 50ml octu w 100ml ciepłej wody a następnie wlać do komory grzewczej i pozostawić na maksymalnie 30 minut. Następnie wylać i opłukać czystą wodą.
Urządzenie na pewno ułatwi codzienność niejednej mamie. Można go używać zarówno do szybkiego podgrzania odciągniętego mleka kobiecego, wody na mleko modyfikowane, utrzymywania temperatury nocą czy do podgrzewania gotowych dań ze słoiczków podczas rozszerzania diety. Sprawdzi się też do wyparzania butelek czy smoczków, zajmując przy tym o wiele mniej miejsca niż typowy sterylizator. 
Jego małe rozmiary sprawiają, że można go zabrać ze sobą także w podróż, co jest dodatkowym plusem i przewagą nad innymi urządzeniami do typowej sterylizacji.
Podgrzewacz Canpol można nabyć w oficjalnym sklepie firmy na allegro, bądź na innych stronach internetowych za około 155 zł. 

A ponieważ mam też okazję korzystać ze sprzętu Lovi (o którym pisałam tutaj) to wstawiam poniżej kilka zdjęć dla porównania. Podgrzewacz Canpol ma minimalnie mniejszy koszyk niż ten z firmy Lovi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Małopolskie z dzieckiem - Park Owadów w Zatorlandzie + kod rabatowy

W miniony poniedziałek wybraliśmy się ponownie do Zatorlandu, o którym wspominałam już w tym wpisie . (Znajdziecie w nim ponad 70 zdjęć a także porady odnośnie zwiedzania) Tym razem nastawiliśmy się na maksymalne wykorzystanie atrakcji dla dzieci, wszelkich placów zabaw i karuzeli, oczywiście na tyle, na ile pozwolą siły. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Parku Owadów, na który poprzednim razem poświęciliśmy najmniej czasu.    Start w tym miejscu to dobry ruch, gdyż większość zwiedzających rozpoczyna od Lunaparku i Parku Dinozaurów. Mieliśmy tu naprawdę pusto! Najpierw zajrzeliśmy ponownie do Domu Szalonego Naukowca, czyli tzw. domu do góry nogami, w którym błędnik daje o sobie znać. Następnie przeszliśmy się ścieżką edukacyjną wśród ruchomych owadów, podziwiając ogromnych rozmiarów komara, pszczoły, stonkę czy nowość - skolopendrę. Po drodze chłopcy sprawdzali każdy plac zabaw, czyli najpierw "ule" a później "robaki-rozrabiaki", w którym atrakcje przypominają budowę owad...

"Rózia, Pózia i Tyś" Justyna Kowalczyk-Bednarczyk

Bardzo lubię książki, które w w prostej i krótkiej historii przemycają z lekkością solidną porcję wiedzy. Takie są właśnie historie napisane przez Joannę Kowalczyk-Bednarczyk, których bohaterami są zwierzęta. Prezentowałam Wam już kilka tytułów z serii "Zwierzęta z mojego lasu" a dziś chciałabym przedstawić Wam książkę wydaną dwa lata temu, o sówce pójdźce. Jest ciepły, sierpniowy poranek. Sówka budzi się na stogu siana i przypomina sobie wydarzenia wczorajszego dnia. Wygrzewała się na dachu stodoły i nie zauważyła polującego na nią kota. W ostatniej chwili odskoczyła i teraz znajduje się tu - w środku stodoły, obok pluszowego misia. Niestety nie ma szans na wydostanie się z niej, bo ma zranione skrzydło. Nagle do stodoły wbiega Rózia poszukująca swojego pluszaka. Zauważa pójdźkę i biegnie po pomoc, po swojego tatę weterynarza. Rózia zostaje opiekunką sówki i dba o nią przez kolejny tydzień. W tym czasie wraz z misiem zdobywają kolejnego przyjaciela. Czy łatwo będzie się on ...

BĘDĘ MAMĄ - Torba do szpitala - czyli zmora przyszłej matki. Cz. 1 Poród

Pakowanie torby do szpitala męczyło mnie przez dobrych kilka tygodni. Zupełnie nie wiedziałam jak się za to zabrać, co spakować i jak poukładać. A przecież najpierw trzeba było jeszcze wszystko kupić. Tu również masa pytań: co, jakiej firmy i gdzie? Po spędzeniu jednego dnia na mieście, bieganiu po kilku drogeriach, sklepach z koszulami nocnymi i aptekach miałam dość. Nie znalazłam wszystkiego, a ostatecznie zapomniałam wstąpić do jeszcze jednego sklepu i kilka artykułów i tak zamówiłam przez internet. Może jesteście właśnie na tym etapie? Może też dzień w dzień myślicie o konieczności spakowania już tej nieszczęsnej torby ale wciąż ciężko Wam się za to zabrać? Jeśli tak, to zachęcam do dalszej części wpisu. Postaram się dokładnie opisać co, gdzie i za ile kupiłam, bo przecież aspekt księgowy musi być. :) W pierwszej kolejności warto wybrać się do szpitala, w którym zamierzacie rodzić i zapytać co trzeba mieć ze sobą do porodu. Ja planuję rodzić w szpitalu gdzie jednak większo...