Niedawno w moje ręce trafiły kolejne kosmetyki. Tym razem były to produkty marki Cetaphil.
W paczce otrzymałam:
→ Cetaphil EM Emulsja micelarna do mycia
→ Cetaphil MD Dermoprotektor balsam do twarzy i ciała
→ Cetaphil DA Ultra krem intensywnie nawilżający
Nie ukrywam, że bardzo się z tej przesyłki ucieszyłam, gdyż jak już wiecie – obecnie walczę z bardzo przesuszoną i podrażnioną skórą twarzy i suchą skórą całego ciała.
Jak to już mam w zwyczaju, rozpocznę od opisania Wam po krótce samej firmy.
Cetaphil to marka dermokosmetyków, należąca do szwajcarskiej firmy Galderma. Pierwszy balsam został opracowany już w 1947 roku. Natomiast na polskim rynku spółka działa od 2000 roku.
W 2016 roku produkty z serii Cetaphil otrzymały nagrodę Perła Dermatologii Estetycznej, która przyznawana jest przez lekarzy dermatologów.
Mi również produkt tej marki został polecony właśnie przez dermatologa i nie jest to moje pierwsze spotkanie z kosmetykami Cetaphil. Dermoprotektor do twarzy i ciała poznałam już ponad 10 lat temu, kiedy leczyłam trądzik. A przynajmniej był to produkt w takim samym (podobnym?) opakowaniu, z zieloną pompką. Pamiętam, że świetnie mi się wtedy sprawdzał zimą. Zobaczmy jaka będzie moja ocena po tylu latach przerwy.
To plastikowa, prosta butelka o pojemności 236 ml, z przejrzystą szatą graficzną. Posiada pompkę, przez co jej używanie jest bardzo wygodne, a jej niebieski kolor, tak jak i napisy, odznacza ją od innych serii.
Jak podaje producent przeznaczona jest do mycia twarzy i całego ciała. Emulsja nie podrażnia, nie powoduje ściągnięcia skóry, za co ma ode mnie ogromny plus. Jest delikatna, choć daje uczucie natłuszczenia. Może zabrzmi to dziwnie, ale... jedliście kiedyś tłusty rosół, który pozostawił na ustach taką właśnie tłustą warstwę? Dokładnie to samo uczucie mi towarzyszyło, gdy myjąc twarz „zahaczyłam” o usta. Nie znam się zupełnie na składach ale przypuszczam, że to wynik emolientów. Rozprowadzanie jej na twarzy i ciele nie było może w 100% zadowalające – przy mniejszej ilości w końcu staje się dość „tępa”, natomiast nie sprawiało większego problemu. Po zmyciu pozostaje na skórze delikatny nawilżający film.
Konsystencja tej emulsji jest lekko lejąca, barwa półprzezroczysta ale posiadająca delikatne drobinki, określiłabym ją jako perłową/opalizującą. Jak widnieje na opakowaniu, jest to produkt bez środków zapachowych. Bardziej odpowiednie byłoby może stwierdzenie, że nie zawiera żadnych dodatkowych aromatów, gdyż zapach jest i to dość specyficzny. Nie drażni nosa, nie jest mocny ale jednak wyczuwalny.
Plusem jest też tutaj wydajność – zdecydowanie wystarczy na długo, a przynajmniej w moim wypadku, gdyż raczej będę jej używała tylko do twarzy.
Podsumowując - jako delikatny środek myjący, lub drugi etap oczyszczania twarzy jak najbardziej polecam.
To lekki balsam, w takim samym opakowaniu jak emulsja myjąca (236 ml), jednak odróżniają go kolory pompki i napisów na etykiecie – są zielone. Tu również plus za pompkę dozującą – ja takie opakowania po prostu uwielbiam.
Balsam ma delikatną konsystencję o białej barwie. Rozprowadza się bezproblemowo, jednak wchłanianie chwilkę trwa a na skórze pozostaje tłusty, lekko klejący film. Myślę, że idealnie sprawdzi się jako pielęgnacja zimowa lub po prostu nocna. Daje poczucie natychmiastowego nawilżenia.
Na etykiecie dermoprotektora również znajdziemy informację o braku środków zapachowych, jednak podobnie jak w przypadku emulsji - „coś” można wyczuć, natomiast zapach jest nijaki, nie przeszkadza.
Ostatnim
przetestowanym produktem jest Krem
intensywnie nawilżający.
Zawarty jest w plastikowej tubce, a dodatkowo zapakowany w kartonik, na którym znajdują się informacje o składnikach i sposobie użycia.
Dzięki swojej niewielkiej zawartości (85g) jest bardzo poręczny choć raczej nie do noszenia na co dzień w torebce (ale to kwestia indywidualna, wiadomo).
Zamykanie
tubki „na klik” powoduje, że korzystanie z kremu jest bardzo
wygodne i szybkie – takie jak lubię.
Krem
ma białą barwę, a jego konsystencja jest lekka ale nie lejąca.
Bez problemu rozprowadza się na skórze, natomiast długo się
wchłania i pozostawia uczucie lepkości. Ma delikatny, ledwo
wyczuwalny, specyficzny zapach, choć nie zawiera środków
zapachowych.
Krem ma za zadanie przede wszystkim nawilżyć skórę oraz uzupełnić brakujące w skórze lipidy. I muszę przyznać, że z moją przesuszoną skórą radzi sobie świetnie. Nie powoduje żadnych podrażnień, nie podkreśla suchych skórek, łagodzi zaczerwienienia. Przywraca równowagę i blask skórze, wygładza i faktycznie nawilża. Jestem z niego zadowolona :)
Testowanie produktów było przyjemnością i z pewnością będę używała ich jeszcze długo, gdyż wszystkie są bardzo wydajne. A ponieważ jestem osobą, która na codzień się nie maluje, ich dłuższe wchłanianie nie stanowi dla mnie żadnego problemu i nie oceniam tego jako znaczącą wadę.
Jeśli borykacie się z problemem suchej, podrażnionej, atopowej skóry to jak najbardziej polecam wypróbować kosmetyki marki Cetaphil.
Komentarze
Prześlij komentarz