Przejdź do głównej zawartości

CZYTAM DZIECKU - Recenzja dwóch pozycji książkowych Wydawnictwa Wilga

Dzięki uprzejmości portalu Familie.pl oraz Wydawnictwa Wilga, wraz z synem miałam okazję wzbogacić naszą małą biblioteczkę o dwie kolejne pozycje książkowe. Były to:

- "Encyklopedia obrazkowa. Jedzenie", oraz

- "Bajki mają moc" Małgorzaty Korbiel.



Książki te na stronie internetowej Grupy Wydawniczej Foksal Sp. z o.o. zostały skatalogowane jako pozycje dla dzieci w wieku 3-5 lat.

"Encyklopedia obrazkowa. Jedzenie" to praca zbiorowa, której pierwsze wydanie ukazało się w 2018 roku w Londynie. Polska wersja została wydana w Warszawie w tym roku, a dokładniej 10 lutego, więc jest to nowość na naszym rynku czytelniczym. 

 

To książka o formacie zbliżonym do A4, bo o wymiarach 240x290mm. Składa się z 34 stron, zawartych w twardej, pięknie ilustrowanej okładce. Spis treści podany został jako menu i znajdziemy tu między innymi takie działy jak: śniadania, wypieki, przyprawy, czy konkretne kuchnie - włoska, chińska, grecka itd. 

Znów na końcu książki znajdziemy skorowidz, dzięki któremu szybko przejdziemy do konkretnego dania lub owocu czy warzywa. 

Na właściwych kartach książki czeka na nas ponad 1000 zilustrowanych przez Nikki Dyson haseł. Warto wspomnieć, że są one realistyczne, a więc dziecko ma przed oczami to, co rzeczywiście spotyka w swoim otoczeniu. To spora dawka wiedzy nie tylko dla malucha ale też dla rodzica. Ja szczerze przyznaję, że o niektórych owocach nie miałam pojęcia, nie wspominając już o gotowych potrawach kuchni zagranicznych. 

 

Z dzieckiem możemy wykorzystać ją na wiele sposobów. To przede wszystkim świetna pozycja do powtórzenia nazw dań czy ich składników, które dziecko już zna ale także do nauki nowych słów i poszerzenia wiedzy odnośnie kuchni.

Mój syn, choć nie ma jeszcze dwóch lat, bardzo sobie tę książkę upodobał. Cieszy się, kiedy pozna nowe słowa, chętnie je powtarza i w ten sposób nauczył się nowego wyrazu "kumkwat" lub nowych rodzajów pomidorów. Na kartach książki rozpoznaje owoce, warzywa czy składniki znajdujące się w spiżarce, które zna z życia codziennego. Często też wskazuje palcem na te dotąd nieznane i czeka aż mu przeczytam co to jest, a wtedy próbuje za mną powtórzyć. 

Za pomocą tej książki bawimy się również w "pokaż mi...", np. "pokaż pomidor". Dzięki temu ćwiczymy zdolności kojarzenia oraz wspieramy pamięć. Dziecko chłonie wiedzę chętniej, bo w formie zabawy.

To także świetna okazja do ćwiczenia kategoryzacji - uczymy dziecko co należy do kategorii owoców, warzyw, pieczywa, nabiału itd. 

Kolejną ciekawą formą wykorzystania książki i zawartych w niej haseł, jest opowiedzenie o kuchniach regionalnych. Przy starszakach można tę lekcję rozszerzyć i dodać opowieści o konkretnym państwie, przekazać kilka ciekawostek, wspomnieć o kuchni a także idąc dalej zorganizować sobie dzień, np. włoski. 

Ja proponuję omówić z dzieckiem wcześniej dane potrawy i dać mu wybór, którego dania chciałoby spróbować. Następnie po zgromadzeniu składników przygotować wspólnie obiad. A może nawet wybrać się wspólnie na zakupy? To świetna lekcja w praktyce - poszukiwania składników na sklepowych półkach, nieco edukacji finansowej, bo przecież za zakupy trzeba zapłacić, a później już wspólna zabawa w kuchni. Dzięki temu dziecko pozna także drogę oraz konieczne działania aby posiłek znalazł się na stole (choć w nieco okrojonej wersji, bo zaczynając od gotowych składników ze sklepu).

Ze starszakami również można ćwiczyć pamięć w formie powtarzania skąd dana potrawa pochodzi. Np. zadając pytania "z jakim krajem kojarzy Ci się tiramisu?"

Jak widać to świetna pozycja nie tylko dla dzieci w wieku 3-5 lat, a możliwości jej wykorzystania i wspomagania codzienności zależą tylko i wyłącznie od chęci rodzica i dziecka. Ja właśnie takie książki bardzo lubię, dają nam wiele możliwości do wspierana rozwoju dziecka na każdym etapie.

 

"Jedzenie" to jedna z czterech części jakie ukazały się w serii "Encyklopedia obrazkowa". Pozostałe to: "Zwierzęta", "Przyroda" oraz "Wodny świat" i myślę, że zainteresują każdego, ciekawskiego z natury maluszka.

Aktualnie na stronie wydawnictwa można zakupić te książki w cenie 22,49 zł/szt. ale można znaleźć je już od 17 zł na innych stronach internetowych.

 

Druga otrzymana do recenzji książka to "Bajki mają moc" autorstwa Małgorzaty Korbiel. To już nieco mniejsza książka, w formacie 195x240mm, również w twardej oprawie. Na 80 stronach znajdziemy szesnaście krótkich opowiadań, rozwijających wyobraźnię dziecka ale także poruszających ważne tematy i pomagających się z nimi oswoić. To także baza do rozmów na te właśnie tematy. 

 

Znajdziemy tu historyjki m.in. dotyczące zarówno organizowania sobie zabawy w czasie nudy, adopcji psa ze schroniska, problemów ze snem, ale także odmienności, nieśmiałości, wybaczania, złości czy zazdrości. Napisane zostały prostym i zrozumiałym dla dziecka językiem.

 

Ponieważ w tej książce mamy przewagę tekstu, a ilustracje pojawiają się na co którejś stronie, to będzie to idealna pozycja właśnie dla dzieci nieco starszych, w wieku od trzech lat.

 

Mojego prawie dwulatka niestety nie wciągnęła, choć często po nią sięga. Upiera się jednak na szukaniu pieska bądź myszki czy pandy, a kiedy zaczynam czytać bajkę od początku, każe mi przerwać i czytać o tym wybranym zwierzątku, w związku z czym nasze czytanie ogranicza się do tekstu na stronach z obrazkami. Taki dwulatek jest zdecydowanie za mały i zbyt niecierpliwy na przebrnięcie przez strony bez ilustracji, choć myślę, że można mu czytać w trakcie innych wykonywanych czynności, np. rysowania kredkami. 

Natomiast dla starszaków jak najbardziej polecam i proponuję także po przeczytaniu historyjki omówić ją jeszcze raz z dzieckiem, porozmawiać o uczuciach, jakie w nim wywołała. 

  

Książka zostaje z nami i myślę, że będziemy się z nią stopniowo oswajać.

"Bajki mają moc" również można kupić na stronie wydawnictwa w cenie 22,49zł lub poszukać na innych stronach od 17 zł.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

BĘDĘ MAMĄ - Torba do szpitala - czyli zmora przyszłej matki. Cz. 2 Po porodzie

Dziś, tak jak obiecałam, druga część dotycząca tematu pakowania torby do szpitala. Tym razem skupię się na rzeczach wymaganych już po porodzie, na oddział. A do pierwszej części odsyłam Was tutaj. Przejdźmy od razu do konkretów. Zgodnie z listą otrzymaną z wybranego szpitala, dla siebie na oddział potrzebuję: - podkłady na łóżko i podpaski poporodowe - czyli to, co potrzebne również do samego porodu, opisałam w poprzednim wpisie - majtki jednorazowe siateczkowe - tak jak wspomniałam w poprzednim wpisie, ja wybrałam wielorazowe - ręcznik do kąpieli - klapki pod prysznic - piżama na oddział - przybory toaletowe - szlafrok i papcie - bielizna (majtki, biustonosz nieuciskowy) - wkładki laktacyjne/ewentualnie laktator Tutaj pokusiłam się o kilka drobnych modyfikacji. Ręcznik do kąpieli, tak jak już pisałam wcześniej, kupiłam w TXM za 12,99 zł, w ilości 2 sztuk, z czego jeden zapakowałam do torby porodowej a drugi właśnie na oddział. Klapki pod pryszn

BĘDĘ MAMĄ - Torba do szpitala - czyli zmora przyszłej matki. Cz. 1 Poród

Pakowanie torby do szpitala męczyło mnie przez dobrych kilka tygodni. Zupełnie nie wiedziałam jak się za to zabrać, co spakować i jak poukładać. A przecież najpierw trzeba było jeszcze wszystko kupić. Tu również masa pytań: co, jakiej firmy i gdzie? Po spędzeniu jednego dnia na mieście, bieganiu po kilku drogeriach, sklepach z koszulami nocnymi i aptekach miałam dość. Nie znalazłam wszystkiego, a ostatecznie zapomniałam wstąpić do jeszcze jednego sklepu i kilka artykułów i tak zamówiłam przez internet. Może jesteście właśnie na tym etapie? Może też dzień w dzień myślicie o konieczności spakowania już tej nieszczęsnej torby ale wciąż ciężko Wam się za to zabrać? Jeśli tak, to zachęcam do dalszej części wpisu. Postaram się dokładnie opisać co, gdzie i za ile kupiłam, bo przecież aspekt księgowy musi być. :) W pierwszej kolejności warto wybrać się do szpitala, w którym zamierzacie rodzić i zapytać co trzeba mieć ze sobą do porodu. Ja planuję rodzić w szpitalu gdzie jednak większo

Śląskie z dzieckiem - Dinoworld Gliwice

Dziś zabieram Was na wycieczkę do świata prehistorycznych dinozaurów. Do miejsca, które zachwyci ich fanów, zwłaszcza tych najmniejszych. Mowa tutaj o wystawie Dinoworld, znajdującej się w centrum handlowym Europa Centralna w Gliwicach. Tutaj cofniecie się w czasie i poczujecie się jak wśród prawdziwych dinozaurów. A to dlatego, że znajdujące się tam okazy są ruchome i wydają dźwięki. W dodatku mają rzeczywiste rozmiary i jak najbardziej odzwierciedlają żyjące kiedyś dinozaury. Zobaczyć tu można między innymi najpopularniejszego T.Rexa. Jest też nanotyran, kentrozaur, pter ozaur, parazaurolof i kilka innych dinozaurów.  Przy dinozaurach znajdują się tabliczki z najważniejszymi informacjami o tych stworzeniach. Oprócz samych ruchomych figur, znajdziemy tu jeszcze szkielety stegozaura i triceratopsa, czaszki tyranozaura i styrakozaura, kości, a także wystawę skamieniałych szczątków dinozaurów.  Jest też farma dinozaurów, na której zobaczymy małe dinusie. Z dodatkowych atrakcji czekają na