Poprzednio pisałam Wam o laktatorze elektrycznym Lovi (klik) a dziś chciałabym Wam przedstawić po krótce wygląd i działanie innego - laktatora elektrycznego Easy Start firmy Canpol Babies.
Jak podaje producent:
* laktator działa w trzech trybach wzorowanych na dwufazowym rytmie ssania dziecka.
- tryb rozruchu (express) odzwierciedla szybkie ruchy ssania dziecka, które występują naturalnie w fazie stymulacji,
- tryb naturalny (natural) i mocny (strong) naśladują fazę głębokiego odciągania, gdzie ruchy ssące są wolniejsze i głębsze
* posiada trzystopniową płynną regulację siły ssania
* zasilany jest na baterie lub sieciowo.
Laktator Easy Start znajduje się w kartonowym pudełku, na którym opisano jego najważniejsze funkcje oraz skład zestawu, a także elementy kompatybilne z urządzeniem.
Po otwarciu paczki ukazuje się plastikowa foremka, w której umieszczone zostały wszystkie elementy laktatora, oraz szczegółowa instrukcja obsługi.
W skład zestawu wchodzą:
- pokrowiec na laktator
- baza laktatora
- lejek z silikonową nakładką masującą i osłoną
- korpus laktatora z membraną, obudową membrany i silikonowym zaworkiem
- rurka łącząca laktator i bazę
- butelka 120ml wraz ze smoczkiem
- pojemnik na pokarm
- adaptory do butelek szeroko i wąskootworowych oraz do pojemnika na pokarm
- zapasowa membrana oraz 3 zapasowe zaworki silikonowe
- zasilacz
- instrukcja.
Co ciekawe w instrukcji znajdują się nie tylko konkretne informacje o użytkowaniu laktatora ale także kilka ciekawych porad, np. jak przechowywać i mrozić pokarm.
Złożenie laktatora jest proste i dla osoby, która miała już styczność z takim urządzeniem, intuicyjne.
Baza laktatora jest jednocześnie podstawką pod butelkę. Całość prezentuje się bardzo zgrabnie. Sprzęt jest bardzo lekki i zajmuje mało miejsca.
Obsługa też nie jest skomplikowana. Po uruchomieniu na przycisku on/off wybieramy odpowiedni tryb za pomocą przycisku "mode". Poniżej na pokrętle ustawiamy moc wg własnych preferencji.
Jego działanie możecie zobaczyć na krótkim filmiku.
Podsumowując, to co oceniam na plus:
- łatwa obsługa oraz późniejsze czyszczenie
- cicha praca
- możliwość wygodnego używania bez konieczności stałego podpięcia do sieci
- możliwość bezpośredniego odciągania pokarmu do pojemnika na pokarm
- kompatybilność ze wszystkimi butelkami Canpol Babies
- dodatki w postaci worka do przechowywania i zapasowych części
- możliwość dokupienia wymiennych elementów za około 25 zł
- minimalistyczny, prosty wygląd, małe rozmiary, lekka baza
- stosunkowo niska cena (159 zł).
Minus:
- brak możliwości ładowania, przez co trzeba pamiętać o zapasowych bateriach w razie używania poza domem, w podróży.
Myślę, że ten sprzęt będzie idealny dla mam, które nie chcą używać laktatora ręcznego (bo jednak elektrycznym jest szybciej i wygodniej) ale też nie chcą przepłacać, zwłaszcza jeśli ma im służyć do użytku sporadycznego.
W miniony poniedziałek wybraliśmy się ponownie do Zatorlandu, o którym wspominałam już w tym wpisie . (Znajdziecie w nim ponad 70 zdjęć a także porady odnośnie zwiedzania) Tym razem nastawiliśmy się na maksymalne wykorzystanie atrakcji dla dzieci, wszelkich placów zabaw i karuzeli, oczywiście na tyle, na ile pozwolą siły. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Parku Owadów, na który poprzednim razem poświęciliśmy najmniej czasu. Start w tym miejscu to dobry ruch, gdyż większość zwiedzających rozpoczyna od Lunaparku i Parku Dinozaurów. Mieliśmy tu naprawdę pusto! Najpierw zajrzeliśmy ponownie do Domu Szalonego Naukowca, czyli tzw. domu do góry nogami, w którym błędnik daje o sobie znać. Następnie przeszliśmy się ścieżką edukacyjną wśród ruchomych owadów, podziwiając ogromnych rozmiarów komara, pszczoły, stonkę czy nowość - skolopendrę. Po drodze chłopcy sprawdzali każdy plac zabaw, czyli najpierw "ule" a później "robaki-rozrabiaki", w którym atrakcje przypominają budowę owad...
Pakowanie torby do szpitala męczyło mnie przez dobrych kilka tygodni. Zupełnie nie wiedziałam jak się za to zabrać, co spakować i jak poukładać. A przecież najpierw trzeba było jeszcze wszystko kupić. Tu również masa pytań: co, jakiej firmy i gdzie? Po spędzeniu jednego dnia na mieście, bieganiu po kilku drogeriach, sklepach z koszulami nocnymi i aptekach miałam dość. Nie znalazłam wszystkiego, a ostatecznie zapomniałam wstąpić do jeszcze jednego sklepu i kilka artykułów i tak zamówiłam przez internet. Może jesteście właśnie na tym etapie? Może też dzień w dzień myślicie o konieczności spakowania już tej nieszczęsnej torby ale wciąż ciężko Wam się za to zabrać? Jeśli tak, to zachęcam do dalszej części wpisu. Postaram się dokładnie opisać co, gdzie i za ile kupiłam, bo przecież aspekt księgowy musi być. :) W pierwszej kolejności warto wybrać się do szpitala, w którym zamierzacie rodzić i zapytać co trzeba mieć ze sobą do porodu. Ja planuję rodzić w szpitalu gdzie jednak większo...
Bardzo lubię książki, które w w prostej i krótkiej historii przemycają z lekkością solidną porcję wiedzy. Takie są właśnie historie napisane przez Joannę Kowalczyk-Bednarczyk, których bohaterami są zwierzęta. Prezentowałam Wam już kilka tytułów z serii "Zwierzęta z mojego lasu" a dziś chciałabym przedstawić Wam książkę wydaną dwa lata temu, o sówce pójdźce. Jest ciepły, sierpniowy poranek. Sówka budzi się na stogu siana i przypomina sobie wydarzenia wczorajszego dnia. Wygrzewała się na dachu stodoły i nie zauważyła polującego na nią kota. W ostatniej chwili odskoczyła i teraz znajduje się tu - w środku stodoły, obok pluszowego misia. Niestety nie ma szans na wydostanie się z niej, bo ma zranione skrzydło. Nagle do stodoły wbiega Rózia poszukująca swojego pluszaka. Zauważa pójdźkę i biegnie po pomoc, po swojego tatę weterynarza. Rózia zostaje opiekunką sówki i dba o nią przez kolejny tydzień. W tym czasie wraz z misiem zdobywają kolejnego przyjaciela. Czy łatwo będzie się on ...
Komentarze
Prześlij komentarz