Przejdź do głównej zawartości

Rabsztyn i Busko-Zdrój czyli nasza pierwsza dalsza wycieczka

W minioną niedzielę (07.10.2021r.) wybraliśmy się na rodzinną wycieczkę. Była to pierwsza tak daleka podróż zarówno dla naszego prawie 2-miesięcznego synka jak i dla dwuletniego starszaka. Do pokonania mieliśmy ok 190 km w jedną stronę. Mąż chciał zapalić znicze na cmentarzu dziadków w ich rodzinnych stronach, więc przy okazji postanowiliśmy co nieco pozwiedzać.

Naszym pierwszym punktem postojowym był zamek w Rabsztynie.

Właściwie ruiny zamku, które już od 1990r. są stopniowo odtwarzane. Muszę przyznać, że ogrom prac, jakie włożono jest widoczny gołym okiem i z pewnością jest to atrakcja turystyczna warta wpisania na swoją listę, jeśli planujecie pobyt w pobliżu.

W okresie wzmożonego ruchu weekendowego można bezpłatnie skorzystać z usługi przewodnika, który zbiera grupy o godzinach 11:00, 13:00, 15:00 i 17:00. My nie skorzystaliśmy bo wiadomo jak to jest przy dzieciach, a właściwie energicznym dwulatku. Przeszliśmy się po zamku, weszliśmy na najwyższe punkty widokowe i wróciliśmy do samochodu.

Ponieważ parkowaliśmy od strony nieoficjalnego parkingu, wchodziliśmy bocznym, dość stromym wejściem. Bardzo przydatna była nam tu chusta dla niemowlaka. Wózkiem nie dalibyśmy rady wjechać, choć jest to możliwe od drugiej strony, prowadzącej pod samą okazałą bramę zamku. Niestety jednak dalej wózka nie zabierzemy, gdyż do pokonania czekają na nas schody. Warto mieć to na uwadze wybierając się z maluszkiem. 

Cena jaką płaciliśmy za bilety to 15 zł za osobę dorosłą, dzieci wchodziły za darmo. Każdy z synów ma jednak swój darmowy bilet, który wylądował już w pudełku z pamiątkami.

Na terenie zamku działa kawiarnia, z której można skorzystać bez konieczności kupowania biletu. Są także toalety.

Kolejny przystanek mieliśmy przy cmentarzu w Cudzynowicach a stamtąd udaliśmy się do Buska-Zdroju aby pospacerować w parku przy tężni solankowej.

Zaciekawiła nas bardzo, jednak ostatecznie zrezygnowaliśmy z wejścia, gdyż bilet do tężni i na taras widokowy kosztował 10 zł za osobę dorosłą a syn był już trochę marudny. Pospacerowaliśmy wokół niej i cóż...trzeba było przekupić syna frytkami. Poszliśmy dalej, w kierunku parku zdrojowego, gdzie znajduje się muszla koncertowa i piękny budynek, który jak się okazuje jest sanatorium Marconi.

Aleje parku wysadzane są kasztanowcami, więc oczekiwanie na obiecane frytki umilało nam zbieranie darów natury. Przywieźliśmy ze sobą pełną siatkę kasztanów i zabawa nimi trwa już kilka dni.

Jak widać nasza wycieczka nie miała wielu punktów, jednak mimo to przyjechaliśmy bardzo zmęczeni. Choć również pozytywnie zaskoczeni - dzieciaki zniosły to lepiej niż myśleliśmy a starszy syn nawet był mniej marudny niż zazwyczaj ;) Jesteśmy więc pozytywnie nastawieni na kolejne wycieczki. Ja tylko muszę pamiętać aby robić więcej zdjęć! :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

BĘDĘ MAMĄ - Torba do szpitala - czyli zmora przyszłej matki. Cz. 2 Po porodzie

Dziś, tak jak obiecałam, druga część dotycząca tematu pakowania torby do szpitala. Tym razem skupię się na rzeczach wymaganych już po porodzie, na oddział. A do pierwszej części odsyłam Was tutaj. Przejdźmy od razu do konkretów. Zgodnie z listą otrzymaną z wybranego szpitala, dla siebie na oddział potrzebuję: - podkłady na łóżko i podpaski poporodowe - czyli to, co potrzebne również do samego porodu, opisałam w poprzednim wpisie - majtki jednorazowe siateczkowe - tak jak wspomniałam w poprzednim wpisie, ja wybrałam wielorazowe - ręcznik do kąpieli - klapki pod prysznic - piżama na oddział - przybory toaletowe - szlafrok i papcie - bielizna (majtki, biustonosz nieuciskowy) - wkładki laktacyjne/ewentualnie laktator Tutaj pokusiłam się o kilka drobnych modyfikacji. Ręcznik do kąpieli, tak jak już pisałam wcześniej, kupiłam w TXM za 12,99 zł, w ilości 2 sztuk, z czego jeden zapakowałam do torby porodowej a drugi właśnie na oddział. Klapki pod pryszn

BĘDĘ MAMĄ - Torba do szpitala - czyli zmora przyszłej matki. Cz. 1 Poród

Pakowanie torby do szpitala męczyło mnie przez dobrych kilka tygodni. Zupełnie nie wiedziałam jak się za to zabrać, co spakować i jak poukładać. A przecież najpierw trzeba było jeszcze wszystko kupić. Tu również masa pytań: co, jakiej firmy i gdzie? Po spędzeniu jednego dnia na mieście, bieganiu po kilku drogeriach, sklepach z koszulami nocnymi i aptekach miałam dość. Nie znalazłam wszystkiego, a ostatecznie zapomniałam wstąpić do jeszcze jednego sklepu i kilka artykułów i tak zamówiłam przez internet. Może jesteście właśnie na tym etapie? Może też dzień w dzień myślicie o konieczności spakowania już tej nieszczęsnej torby ale wciąż ciężko Wam się za to zabrać? Jeśli tak, to zachęcam do dalszej części wpisu. Postaram się dokładnie opisać co, gdzie i za ile kupiłam, bo przecież aspekt księgowy musi być. :) W pierwszej kolejności warto wybrać się do szpitala, w którym zamierzacie rodzić i zapytać co trzeba mieć ze sobą do porodu. Ja planuję rodzić w szpitalu gdzie jednak większo

Śląskie z dzieckiem - Dinoworld Gliwice

Dziś zabieram Was na wycieczkę do świata prehistorycznych dinozaurów. Do miejsca, które zachwyci ich fanów, zwłaszcza tych najmniejszych. Mowa tutaj o wystawie Dinoworld, znajdującej się w centrum handlowym Europa Centralna w Gliwicach. Tutaj cofniecie się w czasie i poczujecie się jak wśród prawdziwych dinozaurów. A to dlatego, że znajdujące się tam okazy są ruchome i wydają dźwięki. W dodatku mają rzeczywiste rozmiary i jak najbardziej odzwierciedlają żyjące kiedyś dinozaury. Zobaczyć tu można między innymi najpopularniejszego T.Rexa. Jest też nanotyran, kentrozaur, pter ozaur, parazaurolof i kilka innych dinozaurów.  Przy dinozaurach znajdują się tabliczki z najważniejszymi informacjami o tych stworzeniach. Oprócz samych ruchomych figur, znajdziemy tu jeszcze szkielety stegozaura i triceratopsa, czaszki tyranozaura i styrakozaura, kości, a także wystawę skamieniałych szczątków dinozaurów.  Jest też farma dinozaurów, na której zobaczymy małe dinusie. Z dodatkowych atrakcji czekają na