Przejdź do głównej zawartości

Plecak dla mamy z funkcją przypięcia do wózka Canpol babies

Od kilku miesięcy mam możliwość korzystania z plecaka dla mamy, firmy Canpol babies, którą na pewno znacie i o której jest już sporo na tym blogu. Pisałam Wam już wcześniej o ich torbie do wózka (wpis tutaj), która towarzyszy mi nadal i jestem z niej niezmiennie zadowolona. Dziś napiszę Wam trochę o plecaku, który również zasługuje na uwagę.

Plecak na pierwszy rzut oka może wydawać się mało pojemny ale uwierzcie mi, jest to złudne wrażenie. Na pierwszy raz zabraliśmy go na całodniową wycieczkę do zoo i naprawdę napakowany był po brzegi, zmieścił wszystko to, co weszło do torby. Ale o tym może później. :)



Wymiary plecaka to około 27-28 cm długości, 40 cm wysokości (bez wystających uchwytów) i około 18 cm szerokości od dołu (zależnie jak bardzo wypchana jest przednia kieszeń). Plecak wykonany jest bardzo solidnie, z dbałością o każdy szczegół. Jest w kolorze szarym z różowym wnętrzem.


Na zewnętrznej przedniej stronie znajduje się wypukła kieszeń, zapinana na dwusuwakowy zamek.


Wewnątrz posiada dwie kieszenie z gumką, termoizolacyjne, więc sprawdzają się do utrzymania temperatury ciepłych butelek (bądź latem - zimnych). Do tego jest zapinana na zamek kieszonka, wykonana w całości z wodoodpornego materiału, np. na mokre ubrania.


Na bokach znajdują się kieszonki, idealne na paczkę chusteczek higienicznych, drobnostki, które warto mieć łatwo dostępne, jak np. zatyczka lub zawieszka do smoczka, grzechotki, ale pomieszczą też i coś większego (jak np. butelka), ponieważ mają wszyte gumki. 


Jedna z nich ma dodatkowo otwór dedykowany paczce mokrych chusteczek, dzięki czemu są one (w teorii) łatwe do wyciągnięcia. 


U nas to nie do końca się sprawdza, bo przez ten otwór ciężko mi było otworzyć paczkę zaklejaną. Znów na otworzenie takiej z plastikową klapką może być za mało miejsca, ale to już kwestia indywidualna. Być może jest tutaj potrzebny tak zwany "knif" (to po śląsku metoda na coś, sposób). ;)

Na plecach znajdują się dwie płaskie kieszonki zapinane na zamek. Ta z zapięciem na boku jest malutka, bardziej na jakieś dokumenty. Ta niżej, choć też płaska, pomieści już coś większego.

No i środek. Główna komora torby zapinana jest na dwusuwakowy zamek błyskawiczny. Góra jest usztywniana, tzn otworzymy ją sobie tylko na pewną ustaloną szerokość (to coś jak w babcinych portmonetkach). 


W środku znajduje się pięć kieszonek z gumką - dwie mniejsze na przedniej ścianie plecaka, dwie po bokach i jedna na tylnej ścianie. Do tego od strony pleców jest jeszcze mała kieszonka zapinana na zamek. 



W głównej komorze jest jeszcze taśma z karabińczykiem, do którego możemy dopiąć np. klucze, aby nie zgubiły się wewnątrz torby.

W zestawie do plecaka dołączony został także miękki, piankowy przewijak turystyczny w różowym kolorze. Ja jednak z niego nie korzystam bo jest dość gruby i niestety zajmuje w torbie bardzo dużo miejsca. Lepiej sprawdza mi się tutaj zwykła mata do przewijania z Pepco.



Plecak nosi się bardzo wygodnie, paski są odpowiedniej dla mnie szerokości, oczywiście z możliwością regulacji, więc i mąż mógł je dopasować do siebie.

Do ramy wózka plecak mocowany jest za pomocą pasków.

  

Można też zawiesić go na rączce za pomocą uchwytów i tego "spięcia" przy nich ale nie wiem czy wytrzyma bardzo duże obciążenie. 

 

Jeśli chodzi o wygodę w prowadzeniu wózka to właśnie jedynym minusem jest wspomniane bujanie i obijanie po nogach. Mocowania na zawieszkach są zlokalizowane blisko siebie i są dość długie, więc automatycznie ten plecak wisi niżej.

Muszę też szczerze napisać, że mocowanie na tych paskach jest uciążliwe jeśli mamy zamiar plecak często odpinać. Jedną ręką nie jestem w stanie go zaczepić a czasem i dwoma miałam problem. Zwłaszcza, jeśli plecak jest napakowany.  Ciężko wtedy uchwycić jedną ręką kółeczko znajdujące się przy plecaku, by go przymocować do zaczepionego na wózku paska. 

A same paski, gdy zdejmiemy plecak, pozostawione na wózku też lubią się rozplątywać i już kilka razy mi spadły, łatwo je zgubić. Zdecydowanie lepiej wygląda to w przypadku torby, która paski ma mocowane na rzep. 

 

Jeśli takie paski macie to oczywiście jak najbardziej możecie sobie je podmienić. Tak właśnie zrobiłam, choć wcale nie planowałam ;) paski z torby mam po prostu na stałe przymocowane do wózka a tych z plecaka podczas ostatniej wycieczki zwyczajnie zapomniałam zabrać z domu.

No i kolejny minus jest taki, że paski należy zawiesić na rączce a nie na ramie wózka, więc regulacja rączki jest trochę ciężka gdy wisi na niej mocno obciążony plecak.

W przypadku wieszania na rączce wózka trzeba także pamiętać aby ze względów bezpieczeństwa nie przekraczać maksymalnego, dopuszczonego przez producenta obciążenia.

No ale w końcu jest to plecak, a funkcja przypięcia do wózka stanowi tu rzecz drugoplanową.


Jak wspomniałam na początku, na pierwszy raz zabrałam plecak na wycieczkę do zoo.
Zobaczcie poniżej ile pomieścił. Napakowany był po brzegi, mimo to dalej było mi z nim wygodnie. Pomieścił spokojnie zapasowe zestawy ubrań dla dwóch synów, zapasowe pieluchy jednorazowe, mokre chusteczki, kilka pieluch tetrowych, pojemniki z jedzeniem i jeszcze sporo przekąsek, portfel, dokumenty, kocyk i przewijak. 
 
 
Teraz sięgam po niego o wiele częściej niż po torbę bo przy dwójce dzieci jest mi wygodniej, gdy muszę odstawić wózek i trzymać ich za ręce bądź jednego z nich nosić. Torba na jedno ramię, jak wiadomo, lubi się przesuwać.
Jeśli zastanawiacie się co lepiej kupić to niestety ciężko mi doradzić bo widzę plusy i minusy tu i tu. Na pewno jeśli ma to być rzecz dopięta do wózka przez większość czasu to lepsza będzie torba, a jeśli trzeba często ją ściągać i nosić na plecach, bądź coraz rzadziej korzystacie z wózka to plecak będzie zdecydowanie lepszym rozwiązaniem.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

BĘDĘ MAMĄ - Torba do szpitala - czyli zmora przyszłej matki. Cz. 2 Po porodzie

Dziś, tak jak obiecałam, druga część dotycząca tematu pakowania torby do szpitala. Tym razem skupię się na rzeczach wymaganych już po porodzie, na oddział. A do pierwszej części odsyłam Was tutaj. Przejdźmy od razu do konkretów. Zgodnie z listą otrzymaną z wybranego szpitala, dla siebie na oddział potrzebuję: - podkłady na łóżko i podpaski poporodowe - czyli to, co potrzebne również do samego porodu, opisałam w poprzednim wpisie - majtki jednorazowe siateczkowe - tak jak wspomniałam w poprzednim wpisie, ja wybrałam wielorazowe - ręcznik do kąpieli - klapki pod prysznic - piżama na oddział - przybory toaletowe - szlafrok i papcie - bielizna (majtki, biustonosz nieuciskowy) - wkładki laktacyjne/ewentualnie laktator Tutaj pokusiłam się o kilka drobnych modyfikacji. Ręcznik do kąpieli, tak jak już pisałam wcześniej, kupiłam w TXM za 12,99 zł, w ilości 2 sztuk, z czego jeden zapakowałam do torby porodowej a drugi właśnie na oddział. Klapki pod pryszn

BĘDĘ MAMĄ - Torba do szpitala - czyli zmora przyszłej matki. Cz. 1 Poród

Pakowanie torby do szpitala męczyło mnie przez dobrych kilka tygodni. Zupełnie nie wiedziałam jak się za to zabrać, co spakować i jak poukładać. A przecież najpierw trzeba było jeszcze wszystko kupić. Tu również masa pytań: co, jakiej firmy i gdzie? Po spędzeniu jednego dnia na mieście, bieganiu po kilku drogeriach, sklepach z koszulami nocnymi i aptekach miałam dość. Nie znalazłam wszystkiego, a ostatecznie zapomniałam wstąpić do jeszcze jednego sklepu i kilka artykułów i tak zamówiłam przez internet. Może jesteście właśnie na tym etapie? Może też dzień w dzień myślicie o konieczności spakowania już tej nieszczęsnej torby ale wciąż ciężko Wam się za to zabrać? Jeśli tak, to zachęcam do dalszej części wpisu. Postaram się dokładnie opisać co, gdzie i za ile kupiłam, bo przecież aspekt księgowy musi być. :) W pierwszej kolejności warto wybrać się do szpitala, w którym zamierzacie rodzić i zapytać co trzeba mieć ze sobą do porodu. Ja planuję rodzić w szpitalu gdzie jednak większo

Śląskie z dzieckiem - Dinoworld Gliwice

Dziś zabieram Was na wycieczkę do świata prehistorycznych dinozaurów. Do miejsca, które zachwyci ich fanów, zwłaszcza tych najmniejszych. Mowa tutaj o wystawie Dinoworld, znajdującej się w centrum handlowym Europa Centralna w Gliwicach. Tutaj cofniecie się w czasie i poczujecie się jak wśród prawdziwych dinozaurów. A to dlatego, że znajdujące się tam okazy są ruchome i wydają dźwięki. W dodatku mają rzeczywiste rozmiary i jak najbardziej odzwierciedlają żyjące kiedyś dinozaury. Zobaczyć tu można między innymi najpopularniejszego T.Rexa. Jest też nanotyran, kentrozaur, pter ozaur, parazaurolof i kilka innych dinozaurów.  Przy dinozaurach znajdują się tabliczki z najważniejszymi informacjami o tych stworzeniach. Oprócz samych ruchomych figur, znajdziemy tu jeszcze szkielety stegozaura i triceratopsa, czaszki tyranozaura i styrakozaura, kości, a także wystawę skamieniałych szczątków dinozaurów.  Jest też farma dinozaurów, na której zobaczymy małe dinusie. Z dodatkowych atrakcji czekają na