Przejdź do głównej zawartości

"Zuchozaur" Rachel Bright, Chris Chatterton

Jeśli nie mieliście jeszcze w swoich rękach książek autorstwa Rachel Bright to musicie to jak najprędzej zmienić!
 
Ja szczególnie polecam Wam serię, którą ilustrował Jim Field ("Mysz, która chciała być lwem" to nasza ulubiona!).
 
Dziś natomiast przychodzę z nowością wydawniczą a zarazem nowością dla nas.
 
"Zuchozaur" to już kolejna część w serii z dinozaurami, tworzona tym razem we współpracy z Chrisem Chattertonem. Każda książka przekazuje dzieciom dużo mądrych zdań i wartości wspomagających radzenie sobie z codziennością.
 
W najnowszej odsłonie maluch poznaje Zuchozaura - dzielnego dinka, który chce wziąć udział w wielkim, rowerowym wyścigu. Problem jednak w tym, że nie do końca radzi sobie na dwóch kółkach. Zalicza upadek za upadkiem, aż w końcu traci zapał do ćwiczeń. Z pomocą nadchodzi Babciozaur i nie pozwala maluchowi zwątpić w siebie! Z ust wspaniałej babci pada wiele dodających wiary i odwagi słów!
 
"Zuchozaur" to picturebook, który porywa czytelnika swoją lekkością, perfekcyjnie łącząc rymowany tekst (w przekładzie Barbary Supeł) z prostymi, czytelnymi ilustracjami.
 
Ta przeurocza książka to idealny prezent dla malucha, który spotyka w swoim życiu wiele wyzwań na każdym kroku i być może niezupełnie sobie z nimi radzi, brak mu wytrwałości, zbyt szybko się poddaje tłumacząc sobie, że to nie dla niego. Wsparcie w postaci dzielnego Zuchozaura i jego babci może być tutaj bardzo cenne. 
 
Sama często w rozmowach z synem lubię przytaczać książkowe postacie oraz sposób w jaki poradziły sobie z problemem, który aktualnie go męczy.
 
Zuchozaur trafił do nas w idealnym momencie bo syn wciąż szkoli swoją jazdę na większym rowerze. 
 
Ten dinozaur zostaje z nami i myślę, że niedługo dołączą do niego pozostali koledzy! :)
 
A w serii znalazły się także:
"Tuptozaur"
"Zmartwiozaur"
"Przytulozaur"

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Małopolskie z dzieckiem - Park Owadów w Zatorlandzie + kod rabatowy

W miniony poniedziałek wybraliśmy się ponownie do Zatorlandu, o którym wspominałam już w tym wpisie . (Znajdziecie w nim ponad 70 zdjęć a także porady odnośnie zwiedzania) Tym razem nastawiliśmy się na maksymalne wykorzystanie atrakcji dla dzieci, wszelkich placów zabaw i karuzeli, oczywiście na tyle, na ile pozwolą siły. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Parku Owadów, na który poprzednim razem poświęciliśmy najmniej czasu.    Start w tym miejscu to dobry ruch, gdyż większość zwiedzających rozpoczyna od Lunaparku i Parku Dinozaurów. Mieliśmy tu naprawdę pusto! Najpierw zajrzeliśmy ponownie do Domu Szalonego Naukowca, czyli tzw. domu do góry nogami, w którym błędnik daje o sobie znać. Następnie przeszliśmy się ścieżką edukacyjną wśród ruchomych owadów, podziwiając ogromnych rozmiarów komara, pszczoły, stonkę czy nowość - skolopendrę. Po drodze chłopcy sprawdzali każdy plac zabaw, czyli najpierw "ule" a później "robaki-rozrabiaki", w którym atrakcje przypominają budowę owad...

"Rózia, Pózia i Tyś" Justyna Kowalczyk-Bednarczyk

Bardzo lubię książki, które w w prostej i krótkiej historii przemycają z lekkością solidną porcję wiedzy. Takie są właśnie historie napisane przez Joannę Kowalczyk-Bednarczyk, których bohaterami są zwierzęta. Prezentowałam Wam już kilka tytułów z serii "Zwierzęta z mojego lasu" a dziś chciałabym przedstawić Wam książkę wydaną dwa lata temu, o sówce pójdźce. Jest ciepły, sierpniowy poranek. Sówka budzi się na stogu siana i przypomina sobie wydarzenia wczorajszego dnia. Wygrzewała się na dachu stodoły i nie zauważyła polującego na nią kota. W ostatniej chwili odskoczyła i teraz znajduje się tu - w środku stodoły, obok pluszowego misia. Niestety nie ma szans na wydostanie się z niej, bo ma zranione skrzydło. Nagle do stodoły wbiega Rózia poszukująca swojego pluszaka. Zauważa pójdźkę i biegnie po pomoc, po swojego tatę weterynarza. Rózia zostaje opiekunką sówki i dba o nią przez kolejny tydzień. W tym czasie wraz z misiem zdobywają kolejnego przyjaciela. Czy łatwo będzie się on ...

BĘDĘ MAMĄ - Torba do szpitala - czyli zmora przyszłej matki. Cz. 1 Poród

Pakowanie torby do szpitala męczyło mnie przez dobrych kilka tygodni. Zupełnie nie wiedziałam jak się za to zabrać, co spakować i jak poukładać. A przecież najpierw trzeba było jeszcze wszystko kupić. Tu również masa pytań: co, jakiej firmy i gdzie? Po spędzeniu jednego dnia na mieście, bieganiu po kilku drogeriach, sklepach z koszulami nocnymi i aptekach miałam dość. Nie znalazłam wszystkiego, a ostatecznie zapomniałam wstąpić do jeszcze jednego sklepu i kilka artykułów i tak zamówiłam przez internet. Może jesteście właśnie na tym etapie? Może też dzień w dzień myślicie o konieczności spakowania już tej nieszczęsnej torby ale wciąż ciężko Wam się za to zabrać? Jeśli tak, to zachęcam do dalszej części wpisu. Postaram się dokładnie opisać co, gdzie i za ile kupiłam, bo przecież aspekt księgowy musi być. :) W pierwszej kolejności warto wybrać się do szpitala, w którym zamierzacie rodzić i zapytać co trzeba mieć ze sobą do porodu. Ja planuję rodzić w szpitalu gdzie jednak większo...