Przejdź do głównej zawartości

"Zielona Gwiazdka" Krystyna Mirek

Są tacy autorzy, których książki czytamy z ogromną przyjemnością. Dla których naciągamy dobę by tylko zatopić się w lekturze. Nawet jeśli stos hańby na komodzie wciąż rośnie.
 
Tak było właśnie tym razem. Nie mogłam przejść obojętnie obok możliwości zrecenzowania najnowszej powieści Krystyny Mirek. Mimo innych zaległości i książek czekających na pokazanie, po prostu musiałam po nią sięgnąć.
 
I znów - nie zawiodłam się.
 

"Zielona Gwiazdka" to powieść, od której nie sposób się oderwać. Wystarczy dłuższy wieczór, bądź dwa by przeczytać od a do z.
 
Napisana tak, że dosłownie porywa czytelnika i przenosi do rodzinnego domu głównej bohaterki. Tam mamy okazję towarzyszyć jej w chwilach radości i smutku.
 
Lidia to młoda kobieta, która mimo studiowania w Krakowie, wciąż marzy o powrocie na stałe do rodzinnego domu, położonego na wsi wysoko w górach. Prowadzenie gospodarstwa i codzienne wypiekanie chleba dla rodziny to coś, co utożsamia z prawdziwym szczęściem i miłością.
 
Marcus to młody muzyk, rozwijający właśnie swoją karierę, mieszkający w Monachium choć nie przywiązany do żadnego miejsca na ziemi. Nie w głowie mu żadna stabilizacja i rodzina, szuka przygód.
 
Młodzi poznają się podczas koncertu organizowanego w miejscowości Lidii. Spotykają się a w efekcie ona zaprasza go na wigilię i tym samym na 80-te urodziny seniora rodu, jej dziadka. Podczas tej wizyty na jaw wychodzą skrywane przez lata tajemnice. 
 
Czy rodzina Skalskich przetrwa ten trudny czas? Czy można wybaczyć dawne zatargi?
 
Choć od początku można domyślać się jak potoczą się losy bohaterów, to jednak cały czas jest ta niepewność a akcja kilkukrotnie zaskakuje.
 
Koniecznie sięgnijcie po tę powieść i poczujcie niesamowitą miłość, ciepło i dobroć płynące od mieszkańców domu w Słominkach.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Małopolskie z dzieckiem - Park Owadów w Zatorlandzie + kod rabatowy

W miniony poniedziałek wybraliśmy się ponownie do Zatorlandu, o którym wspominałam już w tym wpisie . (Znajdziecie w nim ponad 70 zdjęć a także porady odnośnie zwiedzania) Tym razem nastawiliśmy się na maksymalne wykorzystanie atrakcji dla dzieci, wszelkich placów zabaw i karuzeli, oczywiście na tyle, na ile pozwolą siły. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Parku Owadów, na który poprzednim razem poświęciliśmy najmniej czasu.    Start w tym miejscu to dobry ruch, gdyż większość zwiedzających rozpoczyna od Lunaparku i Parku Dinozaurów. Mieliśmy tu naprawdę pusto! Najpierw zajrzeliśmy ponownie do Domu Szalonego Naukowca, czyli tzw. domu do góry nogami, w którym błędnik daje o sobie znać. Następnie przeszliśmy się ścieżką edukacyjną wśród ruchomych owadów, podziwiając ogromnych rozmiarów komara, pszczoły, stonkę czy nowość - skolopendrę. Po drodze chłopcy sprawdzali każdy plac zabaw, czyli najpierw "ule" a później "robaki-rozrabiaki", w którym atrakcje przypominają budowę owad...

"Rózia, Pózia i Tyś" Justyna Kowalczyk-Bednarczyk

Bardzo lubię książki, które w w prostej i krótkiej historii przemycają z lekkością solidną porcję wiedzy. Takie są właśnie historie napisane przez Joannę Kowalczyk-Bednarczyk, których bohaterami są zwierzęta. Prezentowałam Wam już kilka tytułów z serii "Zwierzęta z mojego lasu" a dziś chciałabym przedstawić Wam książkę wydaną dwa lata temu, o sówce pójdźce. Jest ciepły, sierpniowy poranek. Sówka budzi się na stogu siana i przypomina sobie wydarzenia wczorajszego dnia. Wygrzewała się na dachu stodoły i nie zauważyła polującego na nią kota. W ostatniej chwili odskoczyła i teraz znajduje się tu - w środku stodoły, obok pluszowego misia. Niestety nie ma szans na wydostanie się z niej, bo ma zranione skrzydło. Nagle do stodoły wbiega Rózia poszukująca swojego pluszaka. Zauważa pójdźkę i biegnie po pomoc, po swojego tatę weterynarza. Rózia zostaje opiekunką sówki i dba o nią przez kolejny tydzień. W tym czasie wraz z misiem zdobywają kolejnego przyjaciela. Czy łatwo będzie się on ...

BĘDĘ MAMĄ - Torba do szpitala - czyli zmora przyszłej matki. Cz. 1 Poród

Pakowanie torby do szpitala męczyło mnie przez dobrych kilka tygodni. Zupełnie nie wiedziałam jak się za to zabrać, co spakować i jak poukładać. A przecież najpierw trzeba było jeszcze wszystko kupić. Tu również masa pytań: co, jakiej firmy i gdzie? Po spędzeniu jednego dnia na mieście, bieganiu po kilku drogeriach, sklepach z koszulami nocnymi i aptekach miałam dość. Nie znalazłam wszystkiego, a ostatecznie zapomniałam wstąpić do jeszcze jednego sklepu i kilka artykułów i tak zamówiłam przez internet. Może jesteście właśnie na tym etapie? Może też dzień w dzień myślicie o konieczności spakowania już tej nieszczęsnej torby ale wciąż ciężko Wam się za to zabrać? Jeśli tak, to zachęcam do dalszej części wpisu. Postaram się dokładnie opisać co, gdzie i za ile kupiłam, bo przecież aspekt księgowy musi być. :) W pierwszej kolejności warto wybrać się do szpitala, w którym zamierzacie rodzić i zapytać co trzeba mieć ze sobą do porodu. Ja planuję rodzić w szpitalu gdzie jednak większo...