Przejdź do głównej zawartości

Mówiąca książka interaktywna "500 słów i zwrotów. Angielski słowniczek obrazkowy cz. 1" z piórem KAKADU

Dziś dzielę się z Wami moim zakupem świątecznym. Na prezent dla chłopaków (2 i 4 lata) wybrałam interaktywne pióro Kakadu w zestawie z książką "500 słów i zwrotów. Angielski słowniczek obrazkowy".
 

To ciekawa forma łącząca naukę z zabawą. Dzięki książce dzieci mają okazję zapoznać się i osłuchać z podstawowymi angielskimi słówkami. Rozkładówki dotyczą kolorów i kształtów, części ciała, zabaw, przeciwieństw, rodziny, pór roku i pogody, aktywności na zewnątrz oraz przyrody. Jest tego sporo!
 
Dziecko może ćwiczyć wymowę słówek, poznać kilka zwrotów a także posłuchać piosenki czy krótkiego rymowanego tekstu.
Wszystkie pojedyncze słówka oraz zwroty mają polskie tłumaczenie na kartach książki, natomiast lektor odczytuje je tylko w przypadku zwrotów. Piosenki i wierszyki nie posiadają tłumaczeń.
 
Na każdej stronie znajdują się także "przyciski" z dodatkowymi funkcjami - w tej książce to najczęściej pytania ale także znak nutki uruchamiający piosenki.
 
Książka posiada twarde, grube strony z zaokrąglonymi brzegami.
 
Moja ocena na ten moment jest jak najbardziej pozytywna. Jestem ciekawa reakcji chłopców, gdy zobaczą zestaw pod choinką. Szymek ma już angielski w przedszkolu, więc myślę, że mu się spodoba. Choć jedno jest pewne - wojny o pióro nie unikniemy. :)
 
Pióro Kakadu w zestawie możecie znaleźć także z tytułami "Wszystko gra", "Kim zostanę gdy dorosnę" lub "Boże Narodzenie z kolędami". Można je także zakupić osobno i dobrać inne książki z bogatej oferty. Dzięki temu rośnie wraz z dzieckiem!
 
W ramach współpracy z wydawnictwem otrzymałam także 3 inne tytuły (widoczne w filmiku), więc spodziewajcie się prezentacji!
 






 
_____ 
Tytuł: "500 słów i zwrotów. Angielski słowniczek obrazkowy cz. 1" z piórem KAKADU 
Wiek: 4+
Wydawnictwo: Jupi Jo! (tu kupisz zestaw)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Małopolskie z dzieckiem - Park Owadów w Zatorlandzie + kod rabatowy

W miniony poniedziałek wybraliśmy się ponownie do Zatorlandu, o którym wspominałam już w tym wpisie . (Znajdziecie w nim ponad 70 zdjęć a także porady odnośnie zwiedzania) Tym razem nastawiliśmy się na maksymalne wykorzystanie atrakcji dla dzieci, wszelkich placów zabaw i karuzeli, oczywiście na tyle, na ile pozwolą siły. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Parku Owadów, na który poprzednim razem poświęciliśmy najmniej czasu.    Start w tym miejscu to dobry ruch, gdyż większość zwiedzających rozpoczyna od Lunaparku i Parku Dinozaurów. Mieliśmy tu naprawdę pusto! Najpierw zajrzeliśmy ponownie do Domu Szalonego Naukowca, czyli tzw. domu do góry nogami, w którym błędnik daje o sobie znać. Następnie przeszliśmy się ścieżką edukacyjną wśród ruchomych owadów, podziwiając ogromnych rozmiarów komara, pszczoły, stonkę czy nowość - skolopendrę. Po drodze chłopcy sprawdzali każdy plac zabaw, czyli najpierw "ule" a później "robaki-rozrabiaki", w którym atrakcje przypominają budowę owad...

"Rózia, Pózia i Tyś" Justyna Kowalczyk-Bednarczyk

Bardzo lubię książki, które w w prostej i krótkiej historii przemycają z lekkością solidną porcję wiedzy. Takie są właśnie historie napisane przez Joannę Kowalczyk-Bednarczyk, których bohaterami są zwierzęta. Prezentowałam Wam już kilka tytułów z serii "Zwierzęta z mojego lasu" a dziś chciałabym przedstawić Wam książkę wydaną dwa lata temu, o sówce pójdźce. Jest ciepły, sierpniowy poranek. Sówka budzi się na stogu siana i przypomina sobie wydarzenia wczorajszego dnia. Wygrzewała się na dachu stodoły i nie zauważyła polującego na nią kota. W ostatniej chwili odskoczyła i teraz znajduje się tu - w środku stodoły, obok pluszowego misia. Niestety nie ma szans na wydostanie się z niej, bo ma zranione skrzydło. Nagle do stodoły wbiega Rózia poszukująca swojego pluszaka. Zauważa pójdźkę i biegnie po pomoc, po swojego tatę weterynarza. Rózia zostaje opiekunką sówki i dba o nią przez kolejny tydzień. W tym czasie wraz z misiem zdobywają kolejnego przyjaciela. Czy łatwo będzie się on ...

BĘDĘ MAMĄ - Torba do szpitala - czyli zmora przyszłej matki. Cz. 1 Poród

Pakowanie torby do szpitala męczyło mnie przez dobrych kilka tygodni. Zupełnie nie wiedziałam jak się za to zabrać, co spakować i jak poukładać. A przecież najpierw trzeba było jeszcze wszystko kupić. Tu również masa pytań: co, jakiej firmy i gdzie? Po spędzeniu jednego dnia na mieście, bieganiu po kilku drogeriach, sklepach z koszulami nocnymi i aptekach miałam dość. Nie znalazłam wszystkiego, a ostatecznie zapomniałam wstąpić do jeszcze jednego sklepu i kilka artykułów i tak zamówiłam przez internet. Może jesteście właśnie na tym etapie? Może też dzień w dzień myślicie o konieczności spakowania już tej nieszczęsnej torby ale wciąż ciężko Wam się za to zabrać? Jeśli tak, to zachęcam do dalszej części wpisu. Postaram się dokładnie opisać co, gdzie i za ile kupiłam, bo przecież aspekt księgowy musi być. :) W pierwszej kolejności warto wybrać się do szpitala, w którym zamierzacie rodzić i zapytać co trzeba mieć ze sobą do porodu. Ja planuję rodzić w szpitalu gdzie jednak większo...