Przejdź do głównej zawartości

"100 dzieci" Christoph Drösser

"Na Ziemi mieszka około siedmiu i pół miliarda osób, w liczbach: 7 500 000 000. Niecałe dwa miliardy z nich to dzieci w wieku poniżej 15 lat."
 
Tak zaczyna się przepełniona liczbami książka "100 dzieci", której autorem jest Christoph Drösser. 
 
Na przykładzie wioski, tworzonej przez 100 dzieci reprezentujących dzieci z całego świata, mamy okazję poznać jak różnorodni jesteśmy i jak różne są nasze środowiska. 

I tak z książki dowiemy się, że na 100 dzieci aż 56 pochodzi z Azji, 13 mówi po chińsku, 21 nie ma w domu prądu, 16 nie ma butów, 33 ma psa, 75 nie potrafi pływać a 52 padło ofiarą przemocy w ciągu ostatniego roku.
 
Oprócz ciekawostek odnośnie zamieszkania, używanego języka, podziału płci czy wyznawanej wiary, znajdziemy tu również zagadnienia, które często są trudne, jak np. mieszkanie na ulicy, brak dostępu do wody czy pożywienia, czy wspomniana przemoc. 
 
To książka, która w prosty sposób przybliża naszym dzieciom życie ich rówieśników na całym świecie. Odniesienie do liczby 100 ułatwia uzmysłowienie sobie jak wielka grupa reprezentuje dane zagadnienie. Dodatkowo pod każdym nagłówkiem umieszczono 100 kropek, i zakolorowano tyle, ile umieszczono w nagłówku, co pozwala jeszcze lepiej zrozumieć jak duża jest grupa danych dzieci. 
 
Oprócz faktów liczbowych do każdego zagadnienia dodano krótki opis, wyjaśniający temat, np. dlaczego 5/100 dzieci mieszka na ulicy oraz czym się zajmują (nierzadko handlem narkotykami), dlaczego mieszkanie bezpośrednio nad morzem nie zawsze jest sielanką, lub co oznacza, że 10 dzieci pracuje (co to za prace i w jakich warunkach).
 
To raczej propozycja dla starszych dzieci czy młodzieży, właśnie że względu na te trudne treści. Myślę że także dla dorosłych bo pozwala zastanowić się nad tym co posiadamy i docenić to w jakich warunkach żyjemy.
 
_____

Tytuł: "100 dzieci"
Autor: Christoph Drösser
Wydawnictwo: Mamania
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Małopolskie z dzieckiem - Park Owadów w Zatorlandzie + kod rabatowy

W miniony poniedziałek wybraliśmy się ponownie do Zatorlandu, o którym wspominałam już w tym wpisie . (Znajdziecie w nim ponad 70 zdjęć a także porady odnośnie zwiedzania) Tym razem nastawiliśmy się na maksymalne wykorzystanie atrakcji dla dzieci, wszelkich placów zabaw i karuzeli, oczywiście na tyle, na ile pozwolą siły. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Parku Owadów, na który poprzednim razem poświęciliśmy najmniej czasu.    Start w tym miejscu to dobry ruch, gdyż większość zwiedzających rozpoczyna od Lunaparku i Parku Dinozaurów. Mieliśmy tu naprawdę pusto! Najpierw zajrzeliśmy ponownie do Domu Szalonego Naukowca, czyli tzw. domu do góry nogami, w którym błędnik daje o sobie znać. Następnie przeszliśmy się ścieżką edukacyjną wśród ruchomych owadów, podziwiając ogromnych rozmiarów komara, pszczoły, stonkę czy nowość - skolopendrę. Po drodze chłopcy sprawdzali każdy plac zabaw, czyli najpierw "ule" a później "robaki-rozrabiaki", w którym atrakcje przypominają budowę owad...

"Rózia, Pózia i Tyś" Justyna Kowalczyk-Bednarczyk

Bardzo lubię książki, które w w prostej i krótkiej historii przemycają z lekkością solidną porcję wiedzy. Takie są właśnie historie napisane przez Joannę Kowalczyk-Bednarczyk, których bohaterami są zwierzęta. Prezentowałam Wam już kilka tytułów z serii "Zwierzęta z mojego lasu" a dziś chciałabym przedstawić Wam książkę wydaną dwa lata temu, o sówce pójdźce. Jest ciepły, sierpniowy poranek. Sówka budzi się na stogu siana i przypomina sobie wydarzenia wczorajszego dnia. Wygrzewała się na dachu stodoły i nie zauważyła polującego na nią kota. W ostatniej chwili odskoczyła i teraz znajduje się tu - w środku stodoły, obok pluszowego misia. Niestety nie ma szans na wydostanie się z niej, bo ma zranione skrzydło. Nagle do stodoły wbiega Rózia poszukująca swojego pluszaka. Zauważa pójdźkę i biegnie po pomoc, po swojego tatę weterynarza. Rózia zostaje opiekunką sówki i dba o nią przez kolejny tydzień. W tym czasie wraz z misiem zdobywają kolejnego przyjaciela. Czy łatwo będzie się on ...

BĘDĘ MAMĄ - Torba do szpitala - czyli zmora przyszłej matki. Cz. 1 Poród

Pakowanie torby do szpitala męczyło mnie przez dobrych kilka tygodni. Zupełnie nie wiedziałam jak się za to zabrać, co spakować i jak poukładać. A przecież najpierw trzeba było jeszcze wszystko kupić. Tu również masa pytań: co, jakiej firmy i gdzie? Po spędzeniu jednego dnia na mieście, bieganiu po kilku drogeriach, sklepach z koszulami nocnymi i aptekach miałam dość. Nie znalazłam wszystkiego, a ostatecznie zapomniałam wstąpić do jeszcze jednego sklepu i kilka artykułów i tak zamówiłam przez internet. Może jesteście właśnie na tym etapie? Może też dzień w dzień myślicie o konieczności spakowania już tej nieszczęsnej torby ale wciąż ciężko Wam się za to zabrać? Jeśli tak, to zachęcam do dalszej części wpisu. Postaram się dokładnie opisać co, gdzie i za ile kupiłam, bo przecież aspekt księgowy musi być. :) W pierwszej kolejności warto wybrać się do szpitala, w którym zamierzacie rodzić i zapytać co trzeba mieć ze sobą do porodu. Ja planuję rodzić w szpitalu gdzie jednak większo...