Przejdź do głównej zawartości

Gra "Feluś i Gucio grają w emocje"

Czy lubicie połączenia książek i gier? Macie w swoich domach takie zestawy?

Choć uwielbiam kompletować przeróżne serie książek i gier z tymi samymi bohaterami, to szczerze mówiąc takiego połączenia gry dedykowanej książce jeszcze nie miałam.

A taki uzupełniający się duet tworzą książka "Feluś i Gucio poznają emocje" oraz gra "Feluś i Gucio grają w emocje", choć oczywiście można sięgać po nie również niezależnie!

Gra ma swoją premierę właśnie dziś! A dzięki uprzejmości Wydawnictwa Nasza Księgarnia możemy się nią cieszyć już od kilku dni.

To zestaw wspierający poznawanie i nazywanie emocji, będący pomocą dla rodziców oraz pedagogów w rozmowach z dziećmi na ten temat.

W jego skład wchodzą obrazkowe karty sytuacji, karty konwersacji z pomocniczymi pytaniami, a także żetony emocji i duża kostka zmysłów.

W dużym skrócie jest to gra, której podstawę stanowią rozmowy. Całość jest świetnie przemyślana. Karty dotyczą 16 różnych emocji i są dostosowane do dzieci młodszych (podstawowe emocje) i starszych (bardziej złożone uczucia).

W dołączonej instrukcji znajdują się opisane 4 przykłady zabaw o zróżnicowanym stopniu trudności. Bazują one na memo, loteryjce, kalamburach i oczywiście konwersacjach. Jednak jestem przekonana, że dzieci wymyślą także swoje wersje. 😊

Gra jest solidnie wykonana a graficznie odpowiada serii książek. Całość zamknięta jest w pudełku z przezroczystym wieczkiem przez co prezentuje się przepięknie i może być również ciekawym pomysłem na prezent.

Instrukcja jest jasna a zaproponowane zabawy proste i wciągające. Jestem pewna, że dostarczą Wam wielu cennych lekcji i będą świetnym pomysłem na spędzenie wspólnie czasu.










_____
Post powstał dzięki współpracy z Wydawnictwem Nasza Księgarnia

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Małopolskie z dzieckiem - Park Owadów w Zatorlandzie + kod rabatowy

W miniony poniedziałek wybraliśmy się ponownie do Zatorlandu, o którym wspominałam już w tym wpisie . (Znajdziecie w nim ponad 70 zdjęć a także porady odnośnie zwiedzania) Tym razem nastawiliśmy się na maksymalne wykorzystanie atrakcji dla dzieci, wszelkich placów zabaw i karuzeli, oczywiście na tyle, na ile pozwolą siły. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Parku Owadów, na który poprzednim razem poświęciliśmy najmniej czasu.    Start w tym miejscu to dobry ruch, gdyż większość zwiedzających rozpoczyna od Lunaparku i Parku Dinozaurów. Mieliśmy tu naprawdę pusto! Najpierw zajrzeliśmy ponownie do Domu Szalonego Naukowca, czyli tzw. domu do góry nogami, w którym błędnik daje o sobie znać. Następnie przeszliśmy się ścieżką edukacyjną wśród ruchomych owadów, podziwiając ogromnych rozmiarów komara, pszczoły, stonkę czy nowość - skolopendrę. Po drodze chłopcy sprawdzali każdy plac zabaw, czyli najpierw "ule" a później "robaki-rozrabiaki", w którym atrakcje przypominają budowę owad...

"Rózia, Pózia i Tyś" Justyna Kowalczyk-Bednarczyk

Bardzo lubię książki, które w w prostej i krótkiej historii przemycają z lekkością solidną porcję wiedzy. Takie są właśnie historie napisane przez Joannę Kowalczyk-Bednarczyk, których bohaterami są zwierzęta. Prezentowałam Wam już kilka tytułów z serii "Zwierzęta z mojego lasu" a dziś chciałabym przedstawić Wam książkę wydaną dwa lata temu, o sówce pójdźce. Jest ciepły, sierpniowy poranek. Sówka budzi się na stogu siana i przypomina sobie wydarzenia wczorajszego dnia. Wygrzewała się na dachu stodoły i nie zauważyła polującego na nią kota. W ostatniej chwili odskoczyła i teraz znajduje się tu - w środku stodoły, obok pluszowego misia. Niestety nie ma szans na wydostanie się z niej, bo ma zranione skrzydło. Nagle do stodoły wbiega Rózia poszukująca swojego pluszaka. Zauważa pójdźkę i biegnie po pomoc, po swojego tatę weterynarza. Rózia zostaje opiekunką sówki i dba o nią przez kolejny tydzień. W tym czasie wraz z misiem zdobywają kolejnego przyjaciela. Czy łatwo będzie się on ...

BĘDĘ MAMĄ - Torba do szpitala - czyli zmora przyszłej matki. Cz. 1 Poród

Pakowanie torby do szpitala męczyło mnie przez dobrych kilka tygodni. Zupełnie nie wiedziałam jak się za to zabrać, co spakować i jak poukładać. A przecież najpierw trzeba było jeszcze wszystko kupić. Tu również masa pytań: co, jakiej firmy i gdzie? Po spędzeniu jednego dnia na mieście, bieganiu po kilku drogeriach, sklepach z koszulami nocnymi i aptekach miałam dość. Nie znalazłam wszystkiego, a ostatecznie zapomniałam wstąpić do jeszcze jednego sklepu i kilka artykułów i tak zamówiłam przez internet. Może jesteście właśnie na tym etapie? Może też dzień w dzień myślicie o konieczności spakowania już tej nieszczęsnej torby ale wciąż ciężko Wam się za to zabrać? Jeśli tak, to zachęcam do dalszej części wpisu. Postaram się dokładnie opisać co, gdzie i za ile kupiłam, bo przecież aspekt księgowy musi być. :) W pierwszej kolejności warto wybrać się do szpitala, w którym zamierzacie rodzić i zapytać co trzeba mieć ze sobą do porodu. Ja planuję rodzić w szpitalu gdzie jednak większo...