Przejdź do głównej zawartości

"Muchomora leśna czarodziejka" Beata Ostrowicka

Lubię książki, które niosą przekaz i edukują najmłodszych. Podczas czytania opowieści gdzieś tam, mimowolnie, dziecku wpajane są pewne zasady.

Nawet jeśli czytając takie książki z synem nie podejmuję od razu tematu, nie tłumaczę mu o co chodzi, to często po jakimś czasie albo nawet i kolejnego dnia, wraca z pytaniami.

Taka jest też "Muchomora leśna czarodziejka" przybliżająca dziecku tematy ekologiczne.

Poruszone tu zostały kwestie zaśmiecania środowiska, konkretnie lasów. 

Muchomora i kilka innych postaci to opiekunowie danego wycinka lasu, rzek czy mokradeł. Są to osoby niezwykłe, posiadające magiczne moce, za pomocą których usuwają śmieci ze swoich terenów. Ale te moce są ograniczone, a z tej jednej puli należy także m.in. postawić prosto powalone drzewo, dodać koloru owocom na krzaczkach czy uzdrowić wrzosy. Opiekunowie spotykają się na corocznym zjeździe, na którym zastanawiają się jak rozwiązać sprawę wywożonych do lasu śmieci.

Jesteście ciekawi jak zakończy się ta historia? Przeczytajcie koniecznie, bo to nie tylko książka dla dzieci. Największy problem tkwi w niereformowalnych zachowaniach dorosłych właśnie.

Książka piękna, barwna, z dodatkiem magii. Wciągająca czytelnika a pomiędzy kolejnymi stronami wpajająca zasady ochrony środowiska poprzez pokazanie niechcianych zachowań. Ale to nie wszystko. Czytelnik dowie się także ile czasu rozkładają się poszczególne śmieci oraz, że nie wszystkie leśne owoce nadają się do zjedzenia.

Ciekawa, nie za długa, dla przedszkolaków w sam raz. Pisana zrozumiałym językiem.

Przyznaję, że polubiłam bohaterów tej historii.


Tytuł: "Muchomora leśna czarodziejka"
Autor: Beata Ostrowicka
Ilustracje: Aleksandra Krzanowska
Wydawnictwo: Literatura

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Małopolskie z dzieckiem - Park Owadów w Zatorlandzie + kod rabatowy

W miniony poniedziałek wybraliśmy się ponownie do Zatorlandu, o którym wspominałam już w tym wpisie . (Znajdziecie w nim ponad 70 zdjęć a także porady odnośnie zwiedzania) Tym razem nastawiliśmy się na maksymalne wykorzystanie atrakcji dla dzieci, wszelkich placów zabaw i karuzeli, oczywiście na tyle, na ile pozwolą siły. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Parku Owadów, na który poprzednim razem poświęciliśmy najmniej czasu.    Start w tym miejscu to dobry ruch, gdyż większość zwiedzających rozpoczyna od Lunaparku i Parku Dinozaurów. Mieliśmy tu naprawdę pusto! Najpierw zajrzeliśmy ponownie do Domu Szalonego Naukowca, czyli tzw. domu do góry nogami, w którym błędnik daje o sobie znać. Następnie przeszliśmy się ścieżką edukacyjną wśród ruchomych owadów, podziwiając ogromnych rozmiarów komara, pszczoły, stonkę czy nowość - skolopendrę. Po drodze chłopcy sprawdzali każdy plac zabaw, czyli najpierw "ule" a później "robaki-rozrabiaki", w którym atrakcje przypominają budowę owad...

"Rózia, Pózia i Tyś" Justyna Kowalczyk-Bednarczyk

Bardzo lubię książki, które w w prostej i krótkiej historii przemycają z lekkością solidną porcję wiedzy. Takie są właśnie historie napisane przez Joannę Kowalczyk-Bednarczyk, których bohaterami są zwierzęta. Prezentowałam Wam już kilka tytułów z serii "Zwierzęta z mojego lasu" a dziś chciałabym przedstawić Wam książkę wydaną dwa lata temu, o sówce pójdźce. Jest ciepły, sierpniowy poranek. Sówka budzi się na stogu siana i przypomina sobie wydarzenia wczorajszego dnia. Wygrzewała się na dachu stodoły i nie zauważyła polującego na nią kota. W ostatniej chwili odskoczyła i teraz znajduje się tu - w środku stodoły, obok pluszowego misia. Niestety nie ma szans na wydostanie się z niej, bo ma zranione skrzydło. Nagle do stodoły wbiega Rózia poszukująca swojego pluszaka. Zauważa pójdźkę i biegnie po pomoc, po swojego tatę weterynarza. Rózia zostaje opiekunką sówki i dba o nią przez kolejny tydzień. W tym czasie wraz z misiem zdobywają kolejnego przyjaciela. Czy łatwo będzie się on ...

BĘDĘ MAMĄ - Torba do szpitala - czyli zmora przyszłej matki. Cz. 1 Poród

Pakowanie torby do szpitala męczyło mnie przez dobrych kilka tygodni. Zupełnie nie wiedziałam jak się za to zabrać, co spakować i jak poukładać. A przecież najpierw trzeba było jeszcze wszystko kupić. Tu również masa pytań: co, jakiej firmy i gdzie? Po spędzeniu jednego dnia na mieście, bieganiu po kilku drogeriach, sklepach z koszulami nocnymi i aptekach miałam dość. Nie znalazłam wszystkiego, a ostatecznie zapomniałam wstąpić do jeszcze jednego sklepu i kilka artykułów i tak zamówiłam przez internet. Może jesteście właśnie na tym etapie? Może też dzień w dzień myślicie o konieczności spakowania już tej nieszczęsnej torby ale wciąż ciężko Wam się za to zabrać? Jeśli tak, to zachęcam do dalszej części wpisu. Postaram się dokładnie opisać co, gdzie i za ile kupiłam, bo przecież aspekt księgowy musi być. :) W pierwszej kolejności warto wybrać się do szpitala, w którym zamierzacie rodzić i zapytać co trzeba mieć ze sobą do porodu. Ja planuję rodzić w szpitalu gdzie jednak większo...